Kareta Wrocławski

Z encyklopediafantastyki.pl
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
Kareta Wrocławski
Narodowość Polska
Eugeniusz Dębski
Andrzej Drzewiński
Adam Cebula
Piotr Surmiak

Kareta Wrocławski to pseudonim wrocławskiej grupy autorskiej piszącej fantastykę, w której skład wchodzą Eugeniusz Dębski, Andrzej Drzewiński (sami będący znanymi autorami fantastyki), Adam Cebula (znany z popularnonaukowych artykułów w miesięczniku "Science Fiction" i internetowym czasopiśmie "Fahrenheit") i Piotr Surmiak. Ich opowiadanie "Pandemolium" było w 1998 roku nominowane do Nagrody im. Janusza A. Zajdla.

Sami o sobie mówią: Idea powołania do życia tego bytu spłynęła nas w Zielonej Górze, bodajże w roku 1996, podczas Bachanaliów Fantastycznych. Los, rękoma organizatorów, sprawił, że wiadoma czwórka wraz z Jackiem Inglotem dostała ten sam pokój w internacie Liceum Lotniczego, gdzie odbywały się konwentowe imprezy. Rankiem, zmęczeni nocnymi rozrywkami, zalegiwaliśmy jeszcze w pościeli, niektórzy przy tym stękali i narzekali na łupanie pod czaszką. Albo ogólnie – na życie. Rozmowa, z natury rzeczy obijająca się o różne tematy, zeszła na spółki autorskie. Ktoś rzucił pytanie: "A może wszyscy utworzylibyśmy spółkę?". Sprawa wstępnie tyczyła jednego tylko opowiadania, które miałoby być parodią opowiadań Andrzeja Sapkowskiego o Wiedźminie. Wielce zabawne, trochę masochistycznie, wydawały nam się sceny, gdzie skacowany bohater potyka się z rożnymi potworami, które aż tak bardzo potworne w gruncie rzeczy by nie były. No cóż, ten "skacowany wątek" pozostał nam już na cały cykl opowiadań, mimo że później nie nawiązywaliśmy już bezpośrednio do prozy Sapkowskiego. Warto zauważyć, ze Jacka ominęła chwała i sława, gdyż zmagając się z bólem głowy, odrzucił naszą propozycję tworzenia w piątkę. A potem to już poszło łatwo, pierwszy tekst, no i ustalenie pseudonimu: Kareta, bo nas było czterech i Wrocławski, gdyż wszyscy z Wrocławiem jesteśmy związani. Warto dodać, że umówiliśmy się, że pisząc nigdy nie będziemy siebie wzajemnie popędzać. Generalnie pisało się w pewnym wypracowanym mozolnie rytmie, na kilka temp: spotkanie - wymyślanie fabuły. Spotkanie – dzielenie fabuły. Spotkanie – gromadzenie strzępów czegoś: tekstów, fabuł, notatek. Piotr przypominał z konspektu, co wymyśliliśmy, inni z trudem przypominali sobie, co takiego fajnego wymyślili, co zapomnieli. I znowu: spotkanie – moderowanie. Potem już z górki: szycie całości, weryfikacja i – do druku! Rytmy te bywały mocno spazmatyczne. Jeden tekst powstawał pół roku, rok, dwa lata. Ostatnia nowela rodziła się pięć lat. Z tym, że nikomu to specjalnie nie przeszkadzało, ani czytelnikom, ani wydawcom, ani autorom. Wszak nie chodziło o poganianie? Tylko o co? Chyba nikt już nie pamięta…


Zbiory opowiadań

Opowiadania

Osobiste
Przestrzenie nazw
Warianty
Działania
Nawigacja
Narzędzia
Pomoc
Szablony