Ja, Gelerth
| Ja, Gelerth | |
| | |
| Język oryginału | polski |
| Pierwsze wydanie oryginału | 1993 |
| Pierwsze wydanie polskie | 1993 |
| Wydawca | Zebra |
| Autor okładki | Studio Kurczak |
| Oprawa | miękka |
| ISBN 83-85076-12-3 | |
Niedaleka przyszłość.
W wyniku wojny atomowej i chemicznej ginie większa część ludzkości, a pozostała resztka dogorywa kryjąc się po norach i wychodząc nocą. Wszelkie próby polepszenia egzystencji poprzez, na przykład, budowę domu, lub też wyjście na światło dzienne w celu znalezienia jakichś przydatnych pozostałości po cywilizacji, ściąga uwagę Oka, które sprowadza zagładę na wszystkich w promieniu paru kilometrów od feralnego miejsca.
Teutonowie. Nie byli towarzyscy. Prawdę mówiąc zabijali wszystko, co się ruszało, bez różnicy i bez zwłoki. Z równym przejęciem, czy też jego autentycznym brakiem, słonia ze słoniątkiem, co dwunastoosobową rodzinę cywili, w tym ośmioro dzieci wliczając w to niemowlaki. Zabijali też żołnierzy. Cywile zabijali się między sobą o wodę lub kawałek opony nadający się na zelówkę, a żołnierze o chwałę. Żołnierze mordowali cywili, bo wykorzystując ich mogli przeżyć, a watahy cywili, mordowały żołnierzy, bo w ten sposób mogły raz na pięć lat zdobyć lekarstwa, narzędzia lub broń. Między cywilami formowały się też zbrojne bandy, które myślały o sobie, że są już żołnierzami i ich członkowie też chcieli żyć z cywili. Cywile nienawidzili ich jeszcze bardziej, niż żołnierzy. Żołnierz, jeżeli nie był głodny, nie zabijał. Bandy mordowały dla samej przyjemności mordowania. Słowem, wszyscy mordowali wszystkich. I tylko nikt nigdy nie widział nieżywego Teutona. Historia o tym nie wspomina.
[Wydawnictwo Zebra, 1993]

